Turyści z Bliskiego Wschodu chcą spędzić nadchodzące lato pod Tatrami. Jak wynika z danych Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, liczba rezerwacji od gości z krajów arabskich wzrosła o 20 proc. w stosunku do 2023 roku.
Chodzi o znak drogowy B1, czyli zakaz ruchu. - Ten w Arabii nie istnieje - mówi Marek Trzaskoś, komendant Straży Miejskiej w Zakopanem.
W tym roku arabscy turyści zjechali pod Tatry wcześniej niż spodziewali się podhalańscy przedsiębiorcy. Zdaniem górali, to dobry prognostyk przed wakacjami, które w tym roku mogą stać pod znakiem gości z Bliskiego Wschodu. Główną atrakcją ma być... pogoda. "Jak zaczęło padać w trakcie obiadu, to wszyscy wybiegli z restauracji. Po prostu robili sobie zdjęcia" - opowiada nam menadżerka jednej z włoskich restauracji w Zakopanem.
Niewykluczone, że jest to zasługa arabskich przewoźników, którzy latem dostrzegli duże zainteresowanie Zakopanem i wydłużyli zaplanowaną na ten rok ofertę podróży do Polski.
Pytają o mięso halal, a u nas nie ma rytualnego uboju - mówią zdezorientowani górale.
Goście ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie przejmują się wysokimi cenami ani wojną za wschodnią granicą. Korzystają z rozrywek, robią drogie zakupy, ucztują na Krupówkach. Tymczasem polscy turyści mocno trzymają się za portfele.
Arabowie raczej nie korzystali z ofert kulturalnych. Lubili chodzić w doliny. Hitem był wjazd kolejką na Kasprowy Wierch i spływ Dunajcem. "U nas są tylko piaski", mówili i jak dzieci cieszyli się, gdy padał letni deszcz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.