Czasy mamy takie, że polityka - i to ta światowa - dotyka także turystyki górskiej. Podhale i Tatry przeżywają prawdziwy boom wśród odwiedzających z Węgier, których przywódca Viktor Orban odmawia pomocy Ukrainie i spotyka się z Władimirem Putinem.
Węgierscy turyści, którzy tłumnie odwiedzają Podhale, są informowani o polityce Viktora Orbana wobec Ukrainy i Rosji. Tekst na ten temat w swoim ojczystym języku dostają podczas wycieczek, wydrukowała go także lokalna prasa, tłumacząc że wolność mediów węgierskich jest ograniczana.
Górale zastanawiają się, skąd nagły wybuch popularności Zakopanego wśród Węgrów. "Madziarzy czują się dużo swobodniej w Polsce niż w Europie Zachodniej" - przekonują podhalańscy hotelarze.
W ostatni weekend Zakopane przeżyło najazd Węgrów i Słowaków. Przyjechali tutaj - niektórzy autokarami w zorganizowanych grupach - na przedświąteczne zakupy. Na Węgrzech żywność podrożała w ciągu ostatniego roku o prawie 44 proc.
Do polskiej ambasady w Budapeszcie zaproszono węgierskiego polityka, życzącego polsko-węgierskiej granicy, która przed II wojną światową biegła przez terytorium dzisiejszej Ukrainy. W ostatnich dniach Viktor Orban promował też mapę "Wielkich Węgier".
Ukraina, Rumunia, Chorwacja, Słowacja i Austria skrytykowały premiera Węgier Viktora Orbana, który na mecz piłkarski przyszedł w kibicowskim szaliku przedstawiającym granice "Wielkich Węgier". Władze Polski, której tereny też objęła ta mapa, milczą.
Podczas konfliktu o Morskie Oko w rejonie tego największego tatrzańskiego jeziora powstały koszary wojskowe, a żołnierze z obu stron wewnętrznej granicy Austro-Węgier strzelali do siebie. Problemowi długo nie potrafił zaradzić nawet sam cesarz Franciszek Józef.
Jeden z Węgrów prowadził samochód i miał 2,2 promila alkoholu, drugi chciał wręczyć policjantom łapówkę w wysokości 120 euro. Obaj zostali zatrzymani.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.