Więcej
    Komentarze
    Młodzi pewnie nie mają pojęcia, że przed wojną większość dróg w Polsce to były drogi gruntowe lub z tłucznia, po których wiosną po roztopach i jesienią po deszczu nie dało się przejechać, bo auta grzęzły w błocie. Przy takich drogach porządna droga niemiecka z kostki kamiennej w byłych zaborach niemieckich to był cud inżynierii o autostradach w III Rzeszy nie wspominając. Tylko 5% czyli 2957 km dróg było przystosowanych do ruchu samochodowego (Dania 98%, Francja 80%, III Rzesza 70%, Czechy 50%). W Polsce zaczęli stosować nawierzchnie asfaltowe lub betonowe dopiero w 1931r. Do 1938 r. wybudowano: kostki kamiennej 1018 km, nawierzchni betonowych 189 km, nawierzchni z klinkieru 446 km, nawierzchni bitumicznych (asfaltowych i smołowych) 951 km. Razem 2604 km. W szkole uczą sentymentu do II RP , bo był to "wielki" i wielonarodowy cudowny miodem i mlekiem płynący kraj. W smutnej rzeczywistości Polska przed wojną to był kraj III świata, rolniczy i bardzo mocno zacofany. Poza miastami była straszna bieda i zacofanie.
    @destruktor_pisu
    To prawda, ale musimy pamiętać o punkcie wyjścia: zniszczenia i straty spowodowane I wojną światową, koszty wojny z bolszewicką Rosją, konieczność unifikacji kraju - punkty wyjścia zupełnie inny niż np w takich Czechach - brak zniszczeń, brak konieczności jednoczenia różnych części kraju (Słowacja była jako część Węgier wcześniej częścią monarchii Habsburgów). Pytanie czy można było osiągnąć więcej w tych warunkach.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    @destruktor_pisu
    Jak a praktyce wyglądało przedwojenne samochodowe podróżowanie pomiędzy miastami, dowiadujemy się z ?Dzienników? Marii Dąbrowskiej: ?O 9-tej rano Fordem wyjeżdżamy z Lublina. Jedziemy zrazu szosą Lublin?Zamość?Lwów. Za Piaskami (ohydne miasteczko) skręcamy w lewo na gorszą szosę. O 12-tej przyjeżdżamy do Hrubieszowa. Tam jemy obiad w małej restauracyjce przy hałaśliwych dźwiękach radia. O 1-szej jedziemy dalej w stronę Gdeczyna. Na kilka kilometrów przed Gdeczynem szosa urywa się, a ponieważ grozi deszcz, więc z obawy przed zagrzęźnięciem zostawiamy auto na szosie, a sami najętą furmanką polnymi drogami jedziemy do Gdeczyna?.
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    @judge2017
    Różnice w tym względzie między Polską a Zachodem pogłębiały się w XVII wieku dość szybko. W przeciwieństwie do Rzeczpospolitej, w Niemczech czy we Francji bogacące się mieszczaństwo oraz scentralizowana władza zaczynały budować bite drogi ułatwiające wymianę handlową. Niestety, to rosnące zapóźnienie było bardziej dostrzegalne dla przybyszów zza granicy niż dla polsko-litewskich decydentów. Dopiero w czasach Księstwa Warszawskiego powstały plany budowy trwałych traktów.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @tomi00768
    Racja, na polskie drogi przybysze z Zachodu jeszcze przed upadkiem Rzeczpospolitej powszechnie narzekali
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @judge2017
    Można było.
    Chociażby forsując reformę rolną i parcelację majątków, która chociaż była prawnie możliwa i nawet dwie ustawy przyjęto, ale napotykała na ogromny opór ziemian.
    Po drugiej stronie zaś stał problem komasacji, który w największym stopniu dotyczył chłopów z rozdrobnionymi poletkami. Niechętnie przystępowali do komasacji.

    Ogromnym błędem było w II RP uporczywe trzymanie się parytetu złota. Przy tak ogromnych potrzebach inwestycyjnych, szczególnie w infrastrukturę i przemysł, parytet złota krępował luzowanie polityki pieniężnej i blokował większą akcję kredytową. Bodajże Ziemkiewicz słusznie zauważył, że w trzy tygodnie wojnę przegrał Kraj o doskonałej sytuacji budżetowej.
    W II RP budżety były bez deficytów, ale jednocześnie 1/3 wydatków pochłaniało Min.Spr.Wojskowych.

    Wysiłek uprzemysłowienia wzięło na siebie państwo, co poskutkowało prowadzeniem polityki etatystycznej i niemal otwartej wojny o zasoby i wojny fiskalnej z sektorem prywatnym.

    A jeśli ktoś ma ochotę poczytać relację z rzeczywistości II RP, to polecam książkę Virgilii Sapiehy - wykształconej, nowoczesnej kobiety, Amerykanki - która wychodząc za księcia Sapiehę, wylądowała na polskiej głębokiej prowincji. Opis stosunków klasowych, iście feudalnych, narodowościowych i gospodarczych (księżna sama targuje się z Żydem o cenę za gęsi) pokazuje zaściankowość Polski nawet w drugiej połowie lat 30-tych. A opisy spotkań pań ze sfer ziemiańskich (co prawda prowincjonalnych) ukazują taki infantylizm w postrzeganiu problemów społecznych, że trudno było powstrzymać śmiech!
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @destruktor_pisu
    Kiedy upada imperium i się roz-pada, to produkty tego rozpadu (alba od upadłego imperium oderwane fragmenty) nie stają się z dnia na dzień (np po powrocie Piłsudera z Magdeburga) krajami zasobnymi i dobrze zorganizowanymi. Dziedziczą po imperiach ich upadlość, proporcjonalnie też dziedziczą część rangi, jakie w ramach imperium, przed jego klęską stanowiły. Nie jest wcale tak, ze jak Murzyni przeganiają białych sahibów, to zaraz się robią bogaci bo ich biali przestają wyzyskiwać. Zawsze jest odwrotnie. I tak : zabór austriacki czyli galicyjska nędza zamieszkała przez Żydów żywiących się powietrzem, po upadku K. u. k. Doppelmonarchie stoczyła się w nędzę jeszcze większą. Kraj Przywiślański miejscami był najlepiej rozwiniętym kawalkiem imperium carów, Warszawa, Kalisz. Łódź, ale poza tymi centrami nędza była jak w reszcie Rosji i też Żydzi żywili się powietrzem. Zabór rosyjski to część upadłego imperium Romanowów, znędzniał jak reszta matuszki Rasieji. Po II Rzeszy Niemieckiej dostaliśmy najbogatszy kawalek Odrodzonej, ale też, jak całe Niemcy, wyprztykany przez wojnę. Nie wiem jak mądrale od historii ekonomi to liczą, ale upadek gospodarczy, w wyniku wojny, ziem, które weszły w skład II RP był taki, że ona do 1939 roku nie osiągnęla zamożności jaką się cieszyły te ziemie które weszły w jej sklad, a wcześniej stanowiły terytorum państw zaborczych. Żeby było jeszcze bardziej ponuro, porównując zasobność PRL z tym co było przed 1914 rokiem w granicach II RP, wylicza się, ze poziom sprzed pierwszej wojny Polska osiągnęła dopiero w okolicach roku 1960. Jedni podają, ze wcześniej, inni, że później. Oczywiście te szacunki są bardzo zgrubne zważywszy na zmiany granic i "współpracę w ramach obozu", ale obie wojny światowe, światowy kryzys pomiędzy nimi i "bratnia pomoc" cofnęły Polskę w rozwoju o dystans niewyobrażalny. Wraz z całą Europą, owszem, ale i tak jest cudem to co dotychczas osiągnęliśmy. Ci co teraz krzyczą, że gdyby to oni rządzili przez ostatnie 30 lat, to, ho-ho, bylibyśmy bogaczami, mogą krzyczeć do woli. Ciemny lud wszystko kupi.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @guyritchie
    Zakłady włókiennicze w Żyrardowie sprywatyzowano (przed wojną). Przez cały 1924 rok trwały w Sejmie RP przepychanki, by ministra Kucharskiego postawić przed Trybunałem Staniu za wyrządzone szkody Skarbowi Państwa w związku z oddaniem Zakładów Żyrardowskich grupie Boussaca. Rozpoczął się też okres wyprzedaży z zakładów wszystkiego, co się dało ? gruzu, cegły, maszyn a nawet surowca. Za to zaczęto sprowadzać z Francji demobil wojskowy, odpady i braki, by po ostemplowaniu charakterystycznym stemplem sprzedawać jako wyrób miejscowy. Eliminowano też produkcję lniarską na rzecz bawełnianej. Surowiec pochodził oczywiście z afrykańskich plantacji bossa i był droższy o kilkanaście procent niż ten na giełdzie. Wszystko to miało na celu wyeliminowanie polskiej konkurencji z rynku międzynarodowego zaś przysporzenie kapitału konsorcjum francuskiemu. eby pokazać swoją siłę i upokorzyć mieszkańców, odebrać im tożsamość i godność dyrektor poszedł też na wojnę z miastem. Kazał zamknąć ogród przyfabryczny , Dom Ludowy oraz szkołę tkacką, wystawił magistratowi natychmiastowy nakaz zapłaty 30 tys. zł za użytkowanie dwóch budynków szkolnych za okres 4 lat. Pozbawił połowę miasta elektryczności, gdyż nie pozwolił na przeciągnięcie kabla przez teren zakładów. Ba! odciął nawet dostęp do jedynego publicznego szaletu. I tak właśnie wyglądała gospodarka prywatna w Polsce. a zakłady doproadził do ruiny. A był to kwitnący zakład pracy, z ochronką, mieszkaniami robotniczymi itd
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @tomi00768
    Super, tylko co ten jednostkowy przypadek, uznawany za największą aferę gospodarczą, w której o ile pamiętam też były ofiary śmiertelne, ma powiedzieć o stosunkach gospodarczych?
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    wiadomo, wina Tuska, to on blokował budowę dróg. Teraz jak wstaliśmy z kolan to Polska jest w ruinie z winy Tuska. Wniosek? Tusk na prezydenta!!!!!
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    Gdyby nie te pojedyncze auta, to standard budowy jak za antycznego Rzymu ;)
    @Mirek123
    Chyba nawet gorzej :)))
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Mirek123
    I taka Via Appia Antica ma już 2,5 lat da się po niej jeździć
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Mechanizacja prac 0%
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Znałem górala, który jako młodzieniec zatrudniał się przed wojną przy remontach drogi z Zakopanego do Morskiego Oka. Dostawał 1 zł za dzień ciężkiej pracy.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wynika z tego: 4600000zł :135000 zł/km = 34 km drogi, czyli z tylko Myślenic do Chabówki. Kiedyś gazety kłamały teraz TVP.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0