Gdyby Lenin choć w części był takim kretynem, jak go przedstawiono na filmie o Podhalu, bolszewicy nigdy nie doszliby do władzy, a Władimir Władimirowicz byłby dziś stajennym u Romanowów. Podobnie skretyniały szwejkowski Piłsudski nawet do więzienia w Magdeburgu by nie trafił, nie mówiąc już o Belwederze - Maciej Pinkwart dzieli się wrażeniami po dwukrotnym obejrzeniu filmu "Niebezpieczni dżentelmeni".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.