Cały świat domaga się obecnie Małgorzaty Mirgi-Tas - piszą recenzenci sztuki w zagranicznych mediach. Zaczynała tworzyć w rodzinnej Czarnej Górze, na granicy Spiszu i Podhala.
Mieszkańcy Zakopanego mają dość ulicznych kapel, których repertuar składa się z kilku utworów. Dzwonią po policję lub straż miejską, ale interwencje nic nie dają.
Już nie "Biały miś", a romskie kapele śpiewające hity disco polo skupiają największą uwagę turystów na Krupówkach. "To walka z wiatrakami" - mówią o nielegalnym procederze zakopiańscy urzędnicy, którzy pracują nad zmianami w uchwale dotyczącej obowiązującego na popularnym deptaku Parku Kulturowego.
- Mam trzy tożsamości: artystki, Polki, Romki - mówi o sobie Małgorzata Mirga-Tas, artystka z Czarnej Góry, małej wioski na pograniczu Spisza i Podhala. Właśnie zbiera świetne recenzje na Biennale w Wenecji, a jej wspólną wystawę z Katarzyną Deptą-Garapich można oglądać w Zakopanem.
Copyright © Agora SA