To wszystko było znakomite. Już chciałem się żegnać, gdy pani kelnerka na deser zaproponowała brownie. Brownie? Naprawdę myślicie, że uwiedziecie mnie jankeskim banałem?
W górach strasznie denerwuje mnie chodzenie pod górę, zwłaszcza gdy można to zastąpić piękną panoramą gór z tarasu restauracji. A to właśnie zapewnia Leśniczówka w Zakopanem.
Oto zasada tutaj rządząca: dostępne jest to, co akurat zostało świeżo przyrządzone. Wybór jest tak bogaty, że nie byłem w stanie spróbować wszystkiego. W dodatku porcje są przyzwoitej wielkości, w sam raz na dorodne głody zrodzone podczas górskich wędrówek.
- Będę bronić Zakopanego. W każdym kraju walczy się o jakieś aspekty regionalne, również w kwestiach żywieniowych, a Podhale jest tu pozytywnym przykładem. No i w Zakopanem jest Teatr Witkacego - mówi Maciej Nowak, recenzent kulinarny i dyrektor artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu.
Od przekroczenia progu drewnianej chałupy, wybudowanej 15 lat temu, ale wedle wszystkich świętych zasad zakopiańskiej ciesielki, robi się ciepło w okolicach naszej pompy ssąco-tłoczącej.
W zakopiańskim tsunami grillowanych oscypków, kiełbasek jagnięcych i moskoli chce się czasami poczuć jakiś smak bardziej współczesny. I wtedy warto odnaleźć kawiarnię Filiżanki, gdzie codziennie od 8 do 17 można zjeść śniadania w ceperskim stylu.
Gdy komu mało grzybno-ziemniaczanych smaków, niech zamówi pyszną kartoflankę na podgrzybkach. Potem nadchodzi czas na mączne czary... Maciej Nowak o obiedzie w restauracji Biały Miś na Krupówkach.
Wizytę tutaj rekomendowała mi Magda Gessler, do której w przeddzień wyjazdu do Zakopanego zaesemesowałem z prośbą o podpowiedź, co poleca. Replika była natychmiastowa i jednoznaczna: Giewont! Z królową się nie dyskutuje, królowej się wysłuchuje. Co zrobiłem i ja, pokornie gnąc się w pół i podążając za jej poleceniem wprost do Kościeliska.
Jednym z czynników wpływających siłą rzeczy na jakość potraw jest nieustający ogromny obrót. Tutejsze smakołyki lądują natychmiast w pyskach wygłodniałych i oblizujących się ze smakiem. Robiłem to i ja.
Warszawski krytyki kulinarny Maciej Nowak wybrał się pod Tatry, by skosztować miejscowego jadła. Jeden z lokali poleciła mu Magda Gessler, gdzie indziej trafił wiedziony lokalną famą czy podpowiedzią mieszkańców Podhala. Każde z tych miejsc opisał w błyskotliwej recenzji
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.