Pies, który 27 lipca wyskoczył z kolejki krzesełkowej na Szymoszkowej w Zakopanem, nie przeżył. Sprawę bada zakopiańska policja, prezes zapowiada konsekwencje.
W sobotnie popołudnie osoby jadące kolejką krzesełkową na Szymoszkowej w Zakopanem usłyszały psie zawodzenie. Zobaczyły samotnego psa, jadącego koleją do góry, który rozpaczliwie wył i potem skoczył na dół.
Przy schronisku w Dolinie Chochołowskiej cztery psy rasy siberian husky zagryzły czteromiesięcznego szczeniaka. Całe zdarzenie odbyło się na oczach dzieci, do których należał psiak. Problemem jest brak odpowiednich przepisów dotyczących zwierząt w przestrzeni publicznej.
Nikt z ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR uczestniczących w szkoleniu lawinowym na Babiej Górze nie spodziewał się takiego znaleziska. Zwłaszcza, że obowiązuje tu zakaz wprowadzania psów.
"Tego nigdy nie róbcie" - przestrzegają przewodnicy tatrzańscy. Chodzi o wspinanie się na niebezpiecznych szlakach z psem na plecach. Film z niemieckim turystą, który w ten sposób chciał poradzić sobie z trudnym odcinkiem, znalazł się w sieci.
Według relacji mediów lokalnych właściciel czworonoga miał rzucać nim o kaloryfer. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, zwierzę już nie żyło.
Słowaccy ratownicy odnaleźli w Tatrach ciało poszukiwanej turystki z Niemiec. Na miejscu czuwał pies, z którym wędrowała 28-latka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.