Latem quady, zimą skutery śnieżne, do tego jeszcze terenówki. Właściciele gruntów na Podhalu skarżą się na hałas i szkody, wyrządzone przez miłośników terenowych wypraw na takich pojazdach - zarówno prywatnych, jak i organizowanych przez firmy.
Tragedia na Podhalu. Nie żyje 12-letni chłopiec, który w środę wyjechał quadem z domu w miejscowości Pyzówka na przejażdżkę do pobliskiego lasu.
Interwencją policji zakończyła się awantura wszczęta przez mieszkańców Bukowiny Tatrzańskiej, którym odmówiono sprzedaży alkoholu. Pijani postanowili odjechać quadami mimo czynnych zakazów prowadzenia pojazdów.
Do wypadku na deptaku na Gubałówce doszło po godz. 20. - Quad pokoziołkował kilka razy i zatrzymał się na ławeczce przy jednym ze straganów - opowiada świadek.
Na Podhalu od kilku lat narasta konflikt pomiędzy właścicielami gruntów na Gubałówce oraz w rejonie Magury Witowskiej a firmami organizującymi wycieczki na quadach i skuterach śnieżnych. Czy uda się go rozwiązać?
Prowadzona przez przewodnika wycieczka złożona z zagranicznych turystów wjechała quadami na ścieżkę rowerową, i to w dodatku... pojazdami niedopuszczonymi do ruchu drogowego.
- Zakaz wjazdu do lasów zostanie utrzymany, a badanie miało tylko cel poznawczy - mówią nam władze Lasów Państwowych. Sondowanie wśród offroadowców innych rozwiązań nic nie dało.
Po ostatnim wypadku, do którego doszło w niedzielę w Dzianiszu, górale zbierają podpisy, aby zakazać na terenie gminy Kościelisko jazdy quadami i crossami po lasach, polach i uprawach.
Do zdarzenia doszło w Jabłonce. Kierowca quada na widok radiowozu próbował ominąć stojące pojazdy i odjechać. Grozi mu wysoka grzywna, kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów i kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
Nowotarscy funkcjonariusze policji zatrzymali w Kacwinie kierowcę quada, który stracił panowanie nad pojazdem i z urazem głowy został przetransportowany do szpitala. Okazało się, że pojazd nie miał żadnych dokumentów, za to miłośnik jazdy terenowej miał ponad 2 promile alkoholu we krwi.
Problem nielegalnych rajdów crossów, quadów i samochodów terenowych po gorczańskich i beskidzkich szlakach turystycznych z roku na rok narasta. - Wszystko młode, które się teraz pokociło, jest przerażone i wystraszone: ptaki, sarny, jelenie, nie mówiąc już o rysiach czy wilkach - żali się Roman Latoń, nadleśniczy w Nadleśnictwie Nowy Targ.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.