W poniedziałek wieczorem ratownicy HZS zostali poproszeni o pomoc dla dwójki polskich turystów, którzy schodząc ze szczytu Gerlacha, zgubili się i utknęli w niedostępnym terenie.
Dwie polskie turystki utknęły w sobotę wieczorem w trudnym terenie, pod Wschodnim Żelaznym Szczytem (2337m n.p.m.) w słowackiej części Tatr Wysokich. Spędziły tam noc, czekając na ratunek.
Taternicy utknęli pod Małym Kieżmarskim Szczytem, ze względu na porę nie można było wykorzystać śmigłowca.
Ratownicy TOPR od wtorku szukali 22-letniego turysty, który 3 lipca wyszedł w Tatry i nie wrócił. Jego samochód stał na parkingu na Łysej Polanie. Ratownicy użyli w poszukiwaniach dronów. W środę poinformowali o odnalezieniu ciała.
W sobotę wieczorem dwóch polskich turystów zgubiło się w rejonie masywu Kończystej. Po pomoc zwrócili się do słowackich ratowników, którzy w nocy sprowadzili ich z wysokich partii gór
Całą noc trwały poszukiwania trójki 18-letnich turystów z Chin i Stanów Zjednoczonych, którzy wybrali się na Kasprowy Wierch. Ich telefony nie odpowiadały, w teren ruszyli słowaccy ratownicy z psami poszukiwawczymi.
Słowacy z Horskiej Zachrannej Slużby uratowali trójkę polskich turystów. Pomocy potrzebowała kobieta, która z dwójką dzieci (18 i 14 lat) utknęła na śnieżnym polu pod przełęczą Rohatka w Tatrach. Turyści nie mieli odpowiedniego sprzętu, nie byli w stanie samodzielnie zejść.
Słowaccy ratownicy ewakuowali w poniedziałkowy wieczór trzech polskich turystów, którzy utknęli pod wierzchołkiem Gerlacha, najwyższego szczytu w Tatrach.
W niedzielne popołudnie ratownicy HZS (odpowiednik polskiego TOPR) otrzymali wezwanie od 31-letniego polskiego turysty, który poślizgnął się na polu śnieżnym, a następnie spadł z Lodowej Przełęczy. Mężczyzna upadł na skały, doznając otwartego złamania nogi.
Mężczyzna nie przeżył kilkusetmetrowego upadku. Ratowników słowackiej Horskiej Zachrannej Slużby zaalarmował brat turysty.
Zakopiańskich policjantów zawiadomili mundurowi z Krakowa. Na poszukiwania wyruszyli ratownicy TOPR oraz Słowacy z Horskiej Záchrannej Służby. Rodzina obawiała się, że kobieta może spróbować targnąć się na życie.
Jak na to, co się czasem dzieje w długie weekendy, ta majówka przebiegła wyjątkowo spokojnie. Większość interwencji dotyczyła złamań i skręceń - mówią TOPR-owcy.
Potężna lawina zeszła do Doliny Żarskiej w Tatrach Zachodnich, po słowackiej stronie gór. Zasypała drogę do schroniska. Jedna z kamer monitoringu w Tatrach uchwyciła moment zejścia lawiny. Ratownicy przeszukali masy śniegu.
Od niedzieli w skrajnie trudnych warunkach trwała wyprawa ratunkowa TOPR. Ratownicy starali się dotrzeć do taterników, którzy utknęli w rejonie Mięguszowieckiego Wielkiego Szczytu. Kolejni utknęli na Przełęczy Liliowe.
Matka niosła na rękach roczne dziecko. Drogę w głębokim śniegu torował im ważący 150 kg mężczyzna, który w końcu opadł z sił.
W Tatrach i na Podhalu wciąż pada śnieg, z godziny na godzinę sytuacja w górach pogarsza się. W czwartek wieczorem TOPR ogłosił czwarty - najwyższy możliwy w Tatrach - stopień zagrożenia lawinowego. TPN zamknął m.in. drogę do Morskiego Oka.
Ciała dwóch polskich taterników wydobyli słowaccy ratownicy Horskiej Zachranej Slużby z lawiniska w rejonie Sławkowskiego Szczytu.
Do wypadku lawinowego doszło 10 stycznia na jednej z tras freeride'owych na Chopoku w Niskich Tatrach na Słowacji. 36-letni polski narciarz został porwany przez lawinę podczas zjazdu na terenie przeznaczonym dla narciarzy freeride'owych.
Podczas zakończonego weekendu ratownicy TOPR udzielili pomocy 13 osobom. Pomogli m.in. taternikowi, który odpadł od ściany oraz turystom, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z powrotem z Czerwonych Wierchów oraz z Rakonia.
Kobieta po około 500-metrowym upadku w śnieżno-skalnym terenie doznała wielonarządowych obrażeń. Schodząc ze Świnicy, potknęła się. Jak się okazuje, była do zimowej wspinaczki dobrze przygotowana.
Słowaccy górscy ratownicy podali statystyki wypadków za ubiegły rok, który niestety pod tym względem był rekordowy. Po słowackiej stronie Tatr zginęły 23 osoby, w tym Polacy.
Narciarz z Polski, zjeżdżając z Chopoka, utknął w ciemnościach i mgle. W dodatku doznał kontuzji nogi. Po chwili dołączyli do niego trzej narciarze z Ukrainy. Pomogli im ratownicy HZS.
Rośnie bilans ofiar śmiertelnych sobotnich lawin w Tatrach. Po słowackiej stronie w lawinie, która zeszła z Czerwonej Ławki, zginęły dwie osoby. Wcześniej w polskiej części Tatr zginął 19-latek.
Śnieg, lawiny, samotne wędrówki i skoki ciśnienia podczas silnego wiatru - to główne przyczyny aż 12 październikowych tragedii w Tatrach. W tym miesięcu jeszcze nigdy wcześniej nie zanotowano tylu ofiar w całej historii tatrzańskiej turystyki.
Policyjne Archiwum X prowadzi dwie sprawy dotyczące turystów w Tatrach, starając się wyjaśnić dokładne przyczyny ich śmierci lub zaginięć. Są też szczątki osób, których tożsamości przez lata nie udało się ustalić.
Chłopiec miał sam wybrać się na Siwy Wierch na Słowacji. Rodzice zaalarmowali ratowników po tym, gdy 16-latek nie wrócił do domu po zmroku.
Do sytuacji doszło po słowackiej stronie Tatr, w Soliskowym Żlebie. Dwie młode kobiety z Czech utknęły z trudnym, pozaszlakowym terenie, prowadząc ze sobą dwa psy.
Słowaccy ratownicy górscy w sobotę 22 października rozpoczęli poszukiwania w Tatrach Bielskich, gdzie wtedy zaginął 53-letni turysta z Polski. Opublikowali jego wizerunek.
We wtorek rano słowaccy ratownicy HZS wznowili poszukiwania w Tatrach Bielskich polskiego turysty. Mężczyzna zaginął w sobotę, 22 października.
Czarny piątek w Tatrach. Po słowackiej stronie doszło do dwóch wypadków śmiertelnych. Wcześniej w polskich Tatrach zginął też turysta, spadając z Orlej Perci.
38-letni Słowak z poważnymi obrażeniami został przewieziony do szpitala. Niedźwiedź zaatakował go w sumie trzy razy. Najpierw poranił jego twarz i głowę. Potem podchodził do leżącego mężczyzny jeszcze dwa razy, gryzł go po rękach, nogach i tułowiu.
71-letni turysta doznał poważnych obrażeń głowy i - prawdopodobnie - wielu obrażeń wewnętrznych podczas 300-metrowego upadku. Na pomoc ruszyli śmigłowcem ratownicy HZS.
Tragedia w Tatrach. W środę 21 września w Słowackich Tatrach zginęła dwójka Polaków. Zostali porwani przez lawinę. Śmiertelnego wypadku w lawinie we wrześniu nie odnotowano dotąd w historii Tatr. Słowaccy ratownicy przeanalizowali i opisali przyczyny wypadku w Dolinie Sławkowskiej.
Słowaccy ratownicy górscy poinformowali o śmierci małżeństwa Polaków w lawinie śnieżnej w Tatrach.
Od rana ratownicy polscy z TOPR i słowaccy z HZS pomagali czeskim turystom, którzy utknęli w rejonie Zadniego Gerlacha
Poszukiwania w rejonie Rysów trwały od sobotniego wieczoru. Zaginionego turysty z Polski szukali słowaccy ratownicy z HZS i TOPR-owcy. Mężczyzna odnalazł się w poniedziałek - w swoim mieszkaniu w Krakowie.
Słowaccy ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby (HZS) oraz TOPR-owcy poszukują 57-letniego turysty z Polski, który w sobotę wybrał się na Rysy. O zaginięciu poinformował jego kolega.
W sobotę wieczorem para polskich turystów, która próbowała wejść na Gerlach - najwyższy szczyt Tatr, zmuszona było zwrócić się o pomoc do górskich ratowników. Akcja sprowadzania Polaków na dół zakończyła się w niedzielę nad ranem.
Do tragedii doszło w Małej Fatrze 1 września po południu. 60-letni polski turysta nagle stracił przytomność podczas schodzenia z przełęczy Pod Tanecnicou na szlaku prowadzącym na Mały Rozsutec (1343 m n.p.m.).
Prośbę o pomoc ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby otrzymali od Polaków i Czechów w sobotę wieczorem. Turyści utknęli w rejonie Trzech Kop w słowackich Tatrach Zachodnich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.