Wielu turystów woli odstać niemal godzinę, czekając na kurs konnym fasiągiem, niż pójść pieszo nad Morskie Oko. I jeszcze słono za to płacą.
Tatrzański Park Narodowy przeprowadza testy ostatniego pojazdu elektrycznego na trasie do Morskiego Oka. Jak do tej pory przetestowano trzy zgłoszone pojazdy. Testy ostatniego potrwają do końca tygodnia.
Powraca temat zwierząt, pracujących na najpopularniejszym tatrzańskim szlaku. Dyskusję wywołała zwolenniczka transportu konnego do Morskiego Oka. Opublikowała film, w którym sama ciągnie wóz.
Wraca projekt hybrydowego wozu konnego na trasie nad Morskie Oko. Ekolodzy są mu przeciwni.
- Obecnie władze parku zawiesiły wydawanie nowych pozwoleń dla fiakrów - przekazało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Informację o pracy niewidomego konia na trasie nad Morskie Oko ekolodzy przekazali do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
W weekend przeprowadzono wiosenne badania koni, wożących turystów nad Morskie Oko w Tatrach. Spośród przebadanych 275 koni jeden nie został dopuszczony do pracy. - Pozostałe są w doskonałej formie - mówi dr Marek Tischner, weterynarz i specjalista chorób koni.
Rozpoczyna się wiosenne badanie koni, pracujących na drodze do Morskiego Oka. Przez trzy dni przebadanych zostanie 300 zwierząt, które przewożą turystów. Od wyników tych badań zależy, czy poszczególne konie będą mogły pracować podczas nadchodzących wakacji.
Są dni, rzadkie, ale jednak, w które w słoneczną i ciepłą pogodę nie kursują końskie fasiągi na trasie nad Morskie Oko. Wtedy ci turyści, którym nie chce się wybrać na pieszą wycieczkę, w desperacji szukają innej możliwości wykupienia transportu.
Pierwszy dzień testów elektrycznego busa na trasie nad Morskie Oko. Próby tego pojazdu trwać będą do 3 czerwca.
Elektryczny bus, e-fasiąg, którym turyści mają dojeżdżać nad Morskie Oko, dotarł już do Zakopanego. Fiakrzy zgodzili się na testy nowego pojazdu pod warunkiem, że koński transport na tej trasie zostanie utrzymany.
Po negocjacjach w Tatrzańskim Parku Narodowym z udziałem minister Pauliny Hennig-Kloski ustalono m.in. wprowadzenie 16-osobowego busa elektrycznego dla osób niepełnosprawnych, zmniejszenie limitu korzystających z usług fiakrów czy wprowadzenie specjalistycznych czujników badających temperaturę i wilgotność w górach.
Jeszcze w tym tygodniu dojdzie do spotkania w formule okrągłego stołu w sprawie transportu nad Morskie Oko w Tatrach - poinformowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Nic nie wskazuje na to, by przed kolejnym długim weekendem, który rozpoczyna się już pod koniec maja, coś zmieniło się na trasie do Morskiego Oka. Właściciele fasiągów i lokalne władze deklarują chęć do rozmów, zastrzegając, że nie wyobrażają sobie całkowitego wycofania koni z tej drogi.
Do Sejmu ma trafić projekt ustawy, która zakazałaby wykorzystywania zwierząt pociągowych w transporcie zarobkowym. To pomysł Lewicy. Dyskusja na ten temat rozgorzała też w innych ugrupowaniach.
Po 10 latach wraca pomysł wprowadzenia na trasę nad Morskie Oko elektrycznych hybrydowych wozów konnych. Rząd przygląda się działaniom Tatrzańskiego Parku Narodowego w tej sprawie i nie zamierza zakazywać działalności fiakrom w tym zakątku gór.
Jeżeli policjanci udowodnią woźnicy popełnienie przestępstwa, mężczyźnie może grozić nawet kara finansowa do 100 tys. zł.
Tatry. Na drodze do Morskiego Okna koń upadł, a jeden z fiakrów go uderzył. - Poleciłem służbom weterynaryjnym oraz innym, odpowiedzialnym za nadzór nad dobrostanem zwierząt, aby ta sytuacja została zbadana - poinformował minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski.
Kiedy koń przewożący turystów do Morskiego Oka upadł, jeden z fiakrów uderzył go ręką, by zwierzę wstało i dalej ciągnęło wóz. Z tłumu gapiów zareagowała jedna osoba. - Wszyscy są po stronie tych zwierząt, ale tylko wtedy, kiedy nie trzeba się mieszać - komentuje aktywistka z fundacji Viva!
- Mioł nom ten Daniel Obajtek od Orlenu zafundować nowiuśkie hybrydowe fasiongi, na elektrykę, wodór abo co tam jesce, coby koniom pomóc turystów ciągnąć - przypomina fiakier czekający na Palenicy Białczańskiej. Nad Morskim Okiem trwa spór właścicieli wozów konnych i ekologów.
Parlamentarzystki Koalicji Obywatelskiej opowiadają się za utrzymaniem w dotychczasowej formie przewozów konnych w Tatrach. Autorzy raportu o stanie tych zwierząt nie kryją rozgoryczenia. "Przecież 15 października miało się zmienić wszystko! Tymczasem właśnie w Sejmie dostaliśmy w twarz" - komentują członkowie fundacji Viva!.
"Mit biednego 'spoconego konia' to kolejny przykład niewiedzy osób wypowiadających się na temat rzekomo przemęczonych koni" - przekonuje w mediach społecznościowych właścicielka koni.
Instalacje artystyczne zostały umieszczone w miejscach, w których upadły konie ciągnące fasiągi z turystami.
Już dekadę trwa konstruowanie hybrydowego wozu konnego, który ma załagodzić spór o zaprzęgi na trasie prowadzącej nad Morskie Oko w Tatrach. Jedną decyzją Daniel Obajtek i Orlen mogliby sfinalizować projekt.
Do groźnie wyglądającego wypadku doszło w piątkowe popołudnie na ul. Orkana w Zakopanem. Zniszczone są dwa samochody. Ani ludzie, ani koń nie ucierpieli.
Fundacja "Viva!" opublikowała w piątek raport o stanie koni kursujących nad Morskie Oko w Tatrach. "Podsumowuje 10 lat ciężkiej pracy aktywistek i aktywistów, mającej na celu likwidację tej anachronicznej rozrywki dla pseudoturystów" - piszą jego autorzy.
Fundacja Viva!, która od lat dopomina się o los koni ciągnących wozy z turystami nad Morskie Oko w Tatrach, przygotowała raport o stanie tych zwierząt. Według aktywistów konie, które już nie nadają się tu do pracy, trafiają na rzeź.
Po raz kolejny TPN wydał komunikat w sprawie budowy konnego wozu hybrydowego, który planowano wprowadzić na trasie do Morskiego Oka. Takie komunikaty ogłaszane są już dziesiąty rok z rzędu, ale finału prac nie widać.
Nie jest łatwo zdobyć tytuł mistrza Podhala w powożeniu. Nawet dla dorożkarzy z wieloletnim stażem jest to wyzwanie, podczas którego muszą pokazać cały swój kunszt.
Na szlaku nad Morskie Oko nie widzę klas społecznych ani różnic w wyglądzie, bo tu wszyscy wyglądają mniej więcej tak samo. Nie ma biednych ani bogatych, są średni. 9 zł wejście, więc każdego stać. A ci, których stać za bardzo, tutaj nie przyjadą, bo po co?
Nowe, lżejsze akumulatory zamontowane w pojeździe borykają się z problemami technicznymi. Podczas jazdy wyłączał się system, a fiakier zdany był wyłącznie na hamulce nożne.
Fundacja Viva! w Sądzie Rejonowym w Zakopanem złożyła subsydiarny akt oskarżenia ws. znęcania się nad końmi z Morskiego Oka. Jednocześnie aktywiści domagają się przekazania tej sprawy do rozpatrzenia innemu sądowi, wskazując na znajomości pracowników TPN z zakopiańskimi sędziami.
Właściciele konia twierdzą, że zwierzę jest całe i zdrowe, a upadek spowodowany był niefortunnym skokiem przez dyszel od sani.
W elektrowozie podczas zbyt szybkiej jazdy w dół wyłączają się bezpieczniki odpowiedzialne m.in. za hamowanie silnikiem, co wpływa na bezpieczeństwo zarówno pasażerów, jak i pieszych. - W obecnym kształcie nie ma to sensu - mówią pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Miłość do koni i ciężka praca, mierzona latami codziennych wyrzeczeń - tak w skrócie można opisać długą i krętą drogę Małgorzaty Skupień "Matuski" do reprezentacji narodowej w powożeniu. Niebawem wystartuje w Mistrzostwach Świata we Francji.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński w piątek był gościem rozpoczynającego się w Zakopanem 53. Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. Impreza rozpoczęła się od widowiskowych Mistrzostw Zakopanego w powożeniu zaprzęgami konnymi.
Wóz hybrydowy miał być testowany przez fiakrów na drodze do Morskiego Oka w tym miesiącu. Pojawi się dopiero w sierpniu - ale posiadać będzie lżejszą i wytrzymalszą baterię od dotychczasowej. Jesienią władze TPN podejmą decyzję, co dalej z tradycyjnymi fasiągami.
Konie zostaną poddane kolejnej kontroli pod koniec lipca. W tym czasie fiakrzy mają doprowadzić zwierzęta do pełni sił i zdrowia.
Za jazdę fasiągiem do Morskiego Oka trzeba zapłacić o 20 zł więcej w stosunku do ub. roku, natomiast za powrót na parking - o 10 zł. Podwyżki spowodowane są inflacją, a co za tym idzie stale rosnącymi kosztami utrzymania zwierząt.
W Pekinie nie poszło nam najlepiej, dlatego tej zimy góralki i górale bardziej emocjonują się rywalizacją narciarzy ciągniętych przez pędzące konie. Gdyby to nie Chiny, lecz Polska organizowała w tym roku igrzyska, takie wyścigi byłyby dyscypliną pokazową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.