Największe niebezpieczeństwo sprawiał wiatr, który w pewnym momencie uniemożliwił desant ratownikom TOPR-u ze śmigłowca.
Ratownicy TOPR ogłosili na środę (3 stycznia) 3. stopień zagrożenia lawinowego w polskiej części Tatr. Poniżej 1700 m n.p.m. nadal obowiązuje 2. stopień.
Często widzimy na stoku osoby, które są po pierwszej lekcji udzielonej niekoniecznie przez instruktora, a przez kolegę lub znajomego. Wyjeżdżają na górę, a potem albo powoli się zsuwają - co jest najmniejszym zagrożeniem - albo mając silne nogi, jadą w pokracznej pozycji, z rozłożonymi niebezpiecznie kijkami. Stwarzają największe zagrożenie dla innych.
Pogoda na Podhalu w ostatnich dniach bardziej przypomina wczesną jesień z wiejącymi silnymi wiatrami. Jedynie białe trasy narciarskie przypominają, że mamy zimę. Turyści muszą uważać na szlakach - są oblodzone.
TOPR podniósł stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach. Wyzwolenie lawiny jest możliwe nawet przy małym obciążeniu.
W rejonie Zawratowej Turni zginął 32-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego. W Tatry wybrał się samotnie.
Ratownik TOPR odkrył zwłoki turysty jeszcze w piątek. W sobotę przetransportowano je śmigłowcem do Zakopanego.
Lawina porwała turystę, poszkodowanego należy przetransportować do szpitala - tak wyglądał jeden ze scenariuszy szkoleń, w których brali udział polscy i gruzińscy ratownicy.
- Są to cenne informacje, które mogą wpłynąć znacząco na bezpieczeństwo turystów oraz samych ratowników. Mogą również pozwolić na uniknięcie organizowania zbędnych działań ratowniczych - tłumaczy TOPR.
Ratownicy TOPR przeszukiwali lawinisko w rejonie buli pod Rysami. Okazało się, że alarm był fałszywy.
Bardzo trudne warunki panujące w Tatrach oraz brak jakichkolwiek śladów spowodowały, że TOPR wstrzymał działania poszukiwawcze 46-letniego turysty, który w ostatnią sobotę listopada samotnie wyruszył na Czerwone Wierchy.
Bardzo złe warunki atmosferyczne zadecydowały o zawieszeniu poszukiwań 46-letniego turysty, który w sobotę wybrał się w Tatry z zamiarem przejścia Czerwonych Wierchów.
Kolejny dzień poszukiwań zaginionego 46-letniego Rafała Pięcioraka nie przyniósł efektów. Pomimo wysiłków ratowników, przeczesujących rejon Czerwonych Wierchów, nie udało się natrafić na ślad zaginionego.
Temperatura odczuwalna w Tatrach spadła do nawet -29 st. C. A widoczność, sięgająca zaledwie 10 metrów, może być jeszcze większym niebezpieczeństwem w górach.
Ostatnia potwierdzona lokalizacja zaginionego turysty to Chuda Przełączka w masywie Ciemniaka. Mężczyzna był tam w sobotę, 25 listopada, tuż po godzinie 8 rano.
Poznaliśmy szczegóły rozporządzenia słowackiego Tatrzańskiego Narodowego Parku (TANAP) w sprawie zakazu wprowadzania psów na ten teren. Publikujemy pełny spis szlaków, których dotyczą obostrzenia.
W podsumowaniu sezonu letniego w górach, słowaccy ratownicy przyznają, że nie udało się wyjaśnić zagadki zaginięcia polskiego turysty w Tatrach Wysokich. Dodają, że to nie turyści z Polski najczęściej wołali o pomoc w słowackich górach.
17 nowych ratowników złożyło nad Morskim Okiem w Tatrach w obecności naczelnika, ratowników TOPR oraz rodzin przysięgę, wstępując w szeregi Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po raz pierwszy wśród nich jest Słowak, który wcześniej był ratownikiem Horskiej Zachrannej Służby w Małej Fatrze.
W Tatrach, po kilkudniowych opadach śniegu, ratownicy TOPR ogłosili drugi stopień zagrożenia lawinowego powyżej wysokości 1900 metrów. Pokrywa śniegu na Kasprowym Wierchu wzrosła do 65 centymetrów.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ruszyli na ratunek turystom, którzy w trudnych, zimowych warunkach utknęli w rejonie Ciemniaka w masywie Czerwonych Wierchów.
Ratownicy TOPR po raz pierwszy tej jesieni ogłosili pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Obowiązuje na terenach położonych powyżej 1800 metrów nad poziomem morza.
Czy można pozostawić kogoś na noc w górach - w zimowych już warunkach, bez odpowiedniego ekwipunku i latarek - mając dobre intencje?
We wtorek nad ranem zakończyła się akcja TOPR w rejonie Przełęczy Krzyżne w Tatrach, podczas której uratowano dwie turystki. Kobiety zostawili w górach na noc koledzy, tłumacząc, że panie miały słabszą kondycję. W rejonie tym panują już zimowe warunki.
Z kolei po słowackiej stronie Tatr 22-letni turysta z Australii utknął w kosodrzewinie i nie mógł się z niej wydostać.
Ratownicy TOPR w czwartek wieczorem odnaleźli ciało turysty, który spadł z Giewontu do Doliny Strążyskiej. Ze względu na ciemności transport zwłok trzeba było odłożyć do piątkowego poranka.
O pomoc w zejściu z gór poprosiło pięcioro polskich wspinaczy, którzy utknęli na tzw. drodze Martina. Ratownicy na miejsce dolecieli śmigłowcem, ale akcję utrudniały pora i warunki pogodowe.
Trzeba płacić za każdą godzinę pracy ratowników i dodatkowo za transport - opłaty za pracę słowackiej Horskiej Zachrannej Służby wciąż zaskakują polskich turystów.
Na pomoc turystom wyruszyło sześciu ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Minęły dwa tygodnie od zaginięcia polskiego turysty w rejonie Lodowego Szczytu. Od tego czasu górscy ratownicy nie natrafili na żaden jego ślad. Grupa poszukiwawcza bierze pod uwagę kilka hipotez.
TOPR podsumował jesienny tydzień w Tatrach. Pomocy potrzebowało 23 turystów - w większości były to urazy kończyn na skutek potknięć i poślizgnięć.
38-letni turysta z Polski zginął na miejscu. Do wypadku doszło na Wysokiej (2559 m n.p.m.) w słowackiej części Tatr Wysokich.
Prowadzone przez pięć dni poszukiwania 50-letniego turysty z Polski nie przyniosły rezultatu. Akcja będzie kontynuowana przez słowackich ratowników, ale już w nie takiej skali. - Wyczerpaliśmy cały zestaw standardowych kroków - mówi wiceszef HZS.
To był już czwarty dzień poszukiwań zaginionego w masywie Lodowego Szczytu w słowackiej części Tatr polskiego turysty. Ratownicy HZS i TOPR nie natknęli się na żaden jego ślad.
Trzeci dzień poszukiwań nie przyniósł rezultatu. W środę do akcji włączą się polscy ratownicy z TOPR. Z zaginionym 50-letnim turystą z Polski nie ma kontaktu od soboty.
W poniedziałek pogoda poprawiła się, można było użyć śmigłowca. Ratownicy ruszyli w teren, w powietrze wzbiły się drony. Niestety, kolejny dzień poszukiwań 50-letniego turysty w słowackich Tatrach zakończył się fiaskiem. Od soboty nie ma z nim kontaktu.
Słowaccy ratownicy HZS na poszukiwania 50-letniego polskiego turysty w rejonie Lodowego Szczytu wyruszyli jeszcze w sobotę w nocy. Szukali go również przez całą niedzielę. Bezskutecznie.
Trwa rykowisko jeleni. Głośne, basowe ryki, zaczynające się tuż przed zachodem słońca, a kończące o świcie, rozbrzmiewać będą w Tatrach do początku października. W tym czasie byki gromadzą wokół siebie stado łań i toczą o nie walkę z konkurentami.
Do wypadku w Tatrach doszło w niedzielne południe (17.09). Ofiarą jest młoda turystka z województwa mazowieckiego.
"Tego nigdy nie róbcie" - przestrzegają przewodnicy tatrzańscy. Chodzi o wspinanie się na niebezpiecznych szlakach z psem na plecach. Film z niemieckim turystą, który w ten sposób chciał poradzić sobie z trudnym odcinkiem, znalazł się w sieci.
TOPR podsumowuje wakacje. Najczęstszą przyczyną interwencji ratowników były poślizgnięcia i potknięcia turystów, w tym 14 to upadki z dużej wysokości. Kolejną przyczyną były zachorowania. Podczas dyżurów działało "prawo serii".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.