Długi listopadowy weekend przyciągnął wielu turystów na górskie szlaki. Było dość spokojnie - w sumie pomocy potrzebowało 18 osób. Jednak zachowanie turystów podczas akcji ratunkowej w rejonie Rusinowej Polany utrudniło pracę ratownikom TOPR.
Słowaccy ratownicy górscy odnotowują coraz więcej karkołomnych prób zdobycia przez polskich turystów Gerlacha, najwyższego szczytu Tatr i całych Karpat. Od tego roku można tam wprawdzie wspinać się bez przewodnika, ale trzeba posiadać wysokie umiejętności taternickie.
Zdobycie Giewontu i Rysów z rowerem, gotowanie na Gerlachu (słowacki turysta) czy pomysł influencerki, która chciała granią przejść z Rysów do Doliny Pięciu Stawów - to tylko parę przykładów tego, co wyczyniają turyści w Tatrach.
W Dolinie Staroleśnej w Wysokich Tatrach na Słowacji zginęła polska turystka, która wspinała się na Posrednią Grań. Jej partner, z którym wspinała się, nie był w stanie jej pomóc.
Po tragediach, jakie miały miejsce na Podhalu, podczas wiosennego wiatru, w Zakopanem prowadzone są specjalistyczne badania drzew. - Drzewa w miastach, szczelnie zabudowane kostką czy też zalane asfaltem, cierpią - mówią dendrolodzy i badają je tomografem oraz robią im testy obciążeniowe.
Wakacje 2024 w Tatrach okazały się wyjątkowo intensywnym sezonem turystycznym, przyciągającym rekordową liczbę odwiedzających. Szacuje się, że region odwiedziło około 3 milionów turystów. W tym roku przewodnicy górscy zauważyli po raz pierwszy zachowania mocno odbiegające od przyjętych norm na szlakach.
14-latka w ciężkim stanie przewieziono do szpitala w Krakowie po tym, jak kopnął go w głowę koń ciągnący bryczkę, z której dziecko wyskoczyło.
Z rejonu Pięciu Stawów, Roztoki oraz Morskiego Oka ratownicy TOPR ewakuowali turystów z objawami zatrucia. Zabierał ich śmigłowiec.
Do niebezpiecznego spotkania z niedźwiedziem 62-letniego polskiego turysty doszło w Dolinie Bobrowieckiej niedaleko Orawic. Turysta z obrażeniami trafił do szpitala. Niedźwiedzia tropi teraz tamtejsza Straż Parku.
Wakacje w pełni, pogoda sprzyja górskim wycieczkom. Na tatrzańskich szlakach widać duży ruch, co przekłada się na interwencje ratowników. Podczas ostatniego weekendu było ich 30. Na szczęście nie doszło do wypadków śmiertelnych.
W Tatrach Bielskich na Słowacji po zejściu lawiny błotnej zginęły trzy osoby. 16 osób było uwięzionych.
Tylko w ubiegłym roku słowaccy ratownicy górscy udzielili pomocy 574 polskim turystom. Część z nich za akcje ratunkowe będzie musiała sowicie zapłacić, nawet kilka tysięcy euro. Szacuje się, że około 40 proc. polskich turystów ratowanych w słowackich górach, nie ma wykupionego ubezpieczenia od wypadków w górach.
Tatrzańscy ratownicy ostrzegają przed niebezpieczeństwami, na jakie mogą natrafić turyści wędrujący po obu stronach gór w pierwszy weekend wakacji.
Warunki do uprawiania turystyki i narciarstwa wysokogórskiego w Tatrach są trudne. Dwaj narciarze wywołali lawiny, życie uratowały im plecaki lawinowe. Widać to doskonale na nagraniach opublikowanych w mediach społecznościowych.
Chłopiec przegrał walkę o życie po wypadku, do którego doszło pod koniec stycznia na stoku w Krynicy-Zdroju. Troje narciarzy wjechało na zamkniętą trasę. 14-latek był reanimowany, jego stan zaraz po wypadku był bardzo ciężki.
W małopolskich Przytkowicach młody mężczyzna został potrącony na torach. Zginął na miejscu. To trasa kolejowa do Zakopanego. Pociągi na tej trasie notują kilkugodzinne opóźnienie.
Sezon narciarski na Podhalu i w Beskidach niedawno się rozpoczął, na stokach doszło już do pierwszych wypadków.
Jan Krzysztof, naczelnik TOPR: Bardzo lubię swoje zajęcie, przebywanie w górach, ale trudno mi pogodzić się z tym, co spotyka ludzi na szlakach. Napatrzyłem się na wypadki, często tragiczne. Każdy, kto wyrusza w góry, musi sobie zdawać sprawę z ryzyka i powinien zrobić wszystko, by je ograniczyć. Miłość do gór nie może być ślepa, konieczny jest rozsądek.
W czwartek późnym wieczorem na drodze ekspresowej S7 w Krzeczowie samochód Straży Granicznej zderzył się z busem, którym podróżowało 28 osób. Do zdarzenia doszło w trakcie pościgu funkcjonariuszy Straży Granicznej za migrantami.
Słoneczna pogoda sprawiła, że na tatrzańskich szlakach zaroiło się od turystów. Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego nie próżnowali - tylko w ten weekend udzielili pomocy 26 osobom. O swojej pracy w pierwszym słonecznym i wakacyjnym weekendzie poinformowali w mediach społecznościowych.
Rozpoczęło się lato, turyści już pakują się na wakacyjne wycieczki w Tatry. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ostrzega jednak, że w wyżej położonych żlebach wciąż zalega śnieg i przypomina smutne czerwcowe statystyki wypadków.
W ostatni weekend ratownicy TOPR udzielił pomocy 20 osobom. Na szczęście obyło się bez poważnych w skutkach wypadków.
Pierwszy weekend po zakończeniu ferii zimowych dla ratowników TOPR był bardzo intensywny. Udzielili pomocy 15 poszkodowanym osobom.
Do zakopiańskiego szpitala dziennie trafia nawet ponad stu turystów, najczęściej ze złamanymi nogami i rękoma. Zdecydowana większość z nich to narciarze.
Kilka osób rannych - to wstępny bilans popołudnia na drogach Podhala. Od rana pod Tatrami intensywnie pada śnieg. Drogi są zaśnieżone i oblodzone. Część pługów i piaskarek eskortowana jest przez policyjne radiowozy, które pomagają im przedrzeć się przez korki. Wieczorem cała zakopianka pomiędzy Nowym Targiem a Rabką stanęła.
Do wypadku doszło w sobotę 14 stycznia na stacji narciarskiej Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej. Siedmioletnia dziewczynka wypadła z krzesełka kolejki. Trafiła do szpitala.
Słowaccy górscy ratownicy podali statystyki wypadków za ubiegły rok, który niestety pod tym względem był rekordowy. Po słowackiej stronie Tatr zginęły 23 osoby, w tym Polacy.
Pierwsi narciarze pojawili się już na stokach, a z nimi odnotowano już pierwsze wypadki. W jednym z nich poszkodowane zostało roczne dziecko, w drugim kobieta w ciąży.
Najtrudniejsza sytuacja jest w rejonie Zakopanego i Kościeliska. Pługi i piaskarki nie nadążają z odśnieżaniem, część lokalnych dróg pozostaje nieodśnieżona.
Śnieg, lawiny, samotne wędrówki i skoki ciśnienia podczas silnego wiatru - to główne przyczyny aż 12 październikowych tragedii w Tatrach. W tym miesięcu jeszcze nigdy wcześniej nie zanotowano tylu ofiar w całej historii tatrzańskiej turystyki.
Tragiczny październik w Tatrach, w tym miesiącu w górach zginęło już 10 osób - turyści, którzy nie zważali na złe warunki. Ostatnia ofiara w czwartek, 20 października. To dane porównywalne ze szczytem sezonu zimowego, kiedy po górach chodzi się najtrudniej.
Ostatni tydzień w Tatrach przyniósł serię tragicznych wypadków. W ciągu 9 dni po obu stronach Tatr poniosło śmierć dziewięć osób: osiem po poślizgnięciu i upadku z dużej wysokości; jedna osoba z przyczyn kardiologicznych.
Słoneczna i w miarę ciepła aura zachęciła wielu turystów do przyjazdu w Tatry na jesienne wędrówki. Ale warunki, jakie panują wysoko w górach, są trudne.
W ostatnich dniach tatrzańscy ratownicy - z obu stron polsko-słowackiej granicy - ratowali turystów przed zamarznięciem, musieli też ściągać zwłoki ofiar śnieżnej lawiny. Na szlakach jest bardzo niebezpiecznie.
Strażnicy słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego (TANAP) z ratownikami górskimi (HZS) kontrolują turystów wybierających się na szlaki, którymi można poruszać się tylko w towarzystwie licencjonowanego przewodnika.
Wiele interwencji TOPR w wakacje spowodowanych jest tym, że turyści cierpią na choroby układu krążenia, osłabienie po marszu. Trzeba ratować życie ludzi, którzy nie mają sił do dalszej wędrówki. Szczególnie niebezpieczne są dni upalne i burzowe. Nieprzygotowany turysta nie będzie w stanie poradzić sobie z ekstremalną pogodą w górach.
Co dziesiąty śmiertelny wypadek na drodze w wakacje wydarzył się w Małopolsce - wynika z najnowszych policyjnych statystyk. W tym czasie w regionie odnotowano aż 10 zgonów - najwięcej wśród kierujących autami.
W rejonie Rysów, po polskiej stronie Tatr, aż co dziesiąty wypadek jest śmiertelny. To wskaźnik pięciokrotnie wyższy niż dla całego Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Seria weekendowych wypadków w Tatrach, gdzie wciąż panują zimowe warunki. Taternicy po wyjściu z jaskini zostali porwani przez śnieg.
Oblodzone zbocza, zagrożenie lawinowe - w Tatrach jest niebezpiecznie. Ratownicy TOPR dwukrotnie interweniowali w związku z poślizgnięciami. Na Rysach turysta spadł kilkaset metrów. Mocno potłuczony, ze złamaną nogą trafił do szpitala.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.